Zwyczaje zapustne „chodzenie z kozą” na Kujawach
HISTORIA
„Chodzenie z kozą” to zwyczaj praktykowany do dziś na Kujawach, dawniej także na Pałukach i w Wielkopolsce, w ostatnie dni karnawału, czyli zapusty. Obrzęd ten, o przedchrześcijańskiej genezie, związany był z magią wegetacyjną i płodnościową. Podobnie jak kolędowanie okresu Bożego Narodzenia, wywodzi się z pogańskich świąt przełomu zimy i lata oraz Starego i Nowego Roku. Tradycyjnie uczestnikami zwyczaju byli mężczyźni, którzy w przebraniach i z maszkarami zwierzęcymi w rękach wędrowali od domu do domu. Maszkary symbolizowały siły wegetacyjne i spełniały funkcje magiczne – ich obecność miała pobudzić przyrodę i spowodować szybkie nadejście wiosny. Dawniej pochody kończyły się zabawą podkoziołkową w karczmie. W jej trakcie panny wykupywały tańce z wybranymi chłopcami rzucając monety pod koziołka – figurkę wystruganą z drewna, buraka cukrowego lub brukwi.
Najważniejszą postacią zwierzęcą zapustnych korowodów była i jest koza. Od niej na Kujawach wzięła się nazwa całej grupy przebierańców, chociaż w pochodzie uczestniczyły również inne maszkary, np niedźwiedź, koń i bocian. Z kozą, jako postacią pierwszoplanową, odgrywano niegdyś scenki – „sprzedawano” ją domownikom, „leczono” uderzeniami kija lub pojąc alkoholem, gdy ta przewracała się na ziemię. Upadek zwierzęcia i jego „śmierć” symbolizowała nadejście zimy, natomiast jej „powrót do życia” wiosenne odrodzenie przyrody. Koza była też bohaterką wykrzykiwanych rymowanek, które zaklinały urodzaj: Gdzie koza chodzi, tam się żytko rodzi, kędy jej tropy, powstają kopy.
Maszkarom zwierzęcym towarzyszyły również inne przebrane postacie: żołnierz, Żyd, kominiarz, druciarz, a także diabeł i śmierć. Ze względu na to, że kolędnikami byli wyłącznie mężczyźni, to oni wcielali się w postać Panny Młodej, Cyganki, baby.
Wegetacyjny i płodnościowy sens całego obrzędu był podkreślony symbolicznie przez materiały, z których wykonywano stroje, takie jak słoma, futro, grochowiny. Ważną rolę odgrywał też gesty: dziobnięcie bociana, „atak” kozy, pomazanie sadzą przez kominiarza oraz dźwięk: hałas dzwonków, który miał odegnać złe moce i proste melodie grane np. na harmonii Odwiedziny przebierańców, zapowiadające oczekiwane nadejście wiosny, były swoistym „darem” dla mieszkańców wsi. Aby obrzęd przyniósł oczekiwany skutek należało, zgodnie z obowiązującym w kulturze ludowej przekonaniem, zapłacić za ten dar pieniędzmi, jedzeniem lub alkoholem.